Przyszła jesień, a ja wracam wspomnieniami do późnego lata, gdy spotkałam się z Marianną, która prowadzi bloga pieprznik.pl. Umówiłyśmy się w Górach Sowich. Choć obydwie jesteśmy z Wrocławia i mogłyśmy spotkać się na miejscu, to właśnie w Zagórzu Śląskim Marianna ma jedną z ulubionych grzybowych miejscówek. Pojechałam tam więc, by spędzić z nią cały dzień, pochodzić po lesie i dowiedzieć się więcej o pasji do zbierania grzybów.
Poranek był piękny. Świeciło słońce, a przed nami rozlewało się Jezioro Bystrzyckie. Usiadłyśmy z kawą i szarlotką na ogródku restauracji i pochłonęła nas rozmowa. Nie było to trudne, ponieważ Marianna okazała się niezwykle otwartą i wesołą kobietą, z którą każdy od razu łapie dobry kontakt. Zapytałam więc o początki. Skąd się wzięła pasja do grzybów?
Jak w wielu polskich rodzinach, zbieranie grzybów było typowym jesiennym zajęciem. W rodzinie Marianny było to szczególnie popularne, ponieważ jej rodzice prowadzili ośrodki wypoczynkowe, które z reguły były zlokalizowane pośród bujnych lubuskich lasów. Często więc wychodzili na rodzinne grzybobrania, świetnie się przy tym bawiąc w swoim towarzystwie. Od początku Marianna czuła się jak mały odkrywca, tropiąc podgrzybki i prawdziwki. I choć od tamtego czasu minęło wiele lat, to ten aspekt się nie zmienił. Nadal czuje się poszukiwaczką skarbów i uwielbia schodzić z utartych ścieżek i gubić się w lesie, szukając rzadkich okazów.
Grzyby to jednak nie jedyna pasja Marianny. Na co dzień pracuje w międzynarodowej korporacji, a po godzinach lubi zajmować się fotografią i filmem. Połączyła więc wszystkie pasje w jedno i tworzy piękne kompozycje z grzybów i innych znalezionych w lesie skarbów. Zdjęcia publikuje na swoim Instagramie @pieprznik.pl oraz na blogu www.Pieprznik.pl, gdzie dzieli się nie tylko zamiłowaniem do estetyki, ale również swoją rozległą wiedzą na temat grzybów, potraw i ulubionych miejsc w Polsce.
Rozmawiając z Marianną, powiedziałabym, że jest osobą bardzo ekstrawertyczną. Ciągle się śmieje, żartuje, jest bardzo energiczna. Można by więc pomyśleć, że samotne godziny spędzane gdzieś głęboko w lesie nie będą jej ulubionym sposobem na spędzanie czasu. Jest jednak zupełnie inaczej. Pośród drzew i grzybów Marianna ładuje baterię, która codziennie zużywa się na życie w dużym mieście.
„Zbieranie grzybów to świetna forma medytacji, odcięcia się od świata, problemów.”
Pytam więc, jak łączyć etatową pracę od 9 do 17 z grzybobraniami, na które przecież nierzadko musi dojeżdżać parędziesiąt kilometrów. Marianna przyznaje, że jej hobby pochłania dużo czasu i jest praktycznie jej kolejnym etatem. Do lasów jeździ po pracy, a jeżeli korki są zbyt duże lub szybko robi się ciemno, to odwiedza parki i lasy we Wrocławiu. Choć nie ma ich wiele, to zaskakująco obfitują w ciekawe gatunki. Marianna opowiada mi, jak odwiedziła Las Mokrzański, by nakręcić film na YouTube o piestraku jadalnym. Tego niestety już nie było lecz znalazł się inny rzadki okaz – borowik ciemnobrązowy. Widzę szczerą radość na jej twarzy, gdy opowiada mi o swoich znaleziskach. Pytam więc, czy z kimś dzieli się tą radością na miejscu. Marianna z pełną powagą odpowiada, że nikt nie wytrzymałby z nią w lesie. „Potrafię przez godzinę wisieć nad grzybem z aparatem.” Ponadto, lubi być sama. Ucieka wtedy od świata i ludzi i wspaniale się wycisza.
Sama również mam doświadczenie z sezonowym zbieraniem grzybów i pamiętam dobrze te weekendy, gdy przynosiliśmy do domu kosze wypełnione podgrzybkami. Później cały tydzień suszyły się w piekarniku, a na palniku gotował się duży gar zupy grzybowej. Pytam więc Mariannę czy często wychodzi z lasu z dużym naręczem. Ku mojemu zdziwieniu, przyznaje, że grzyby często są dla niej kłopotem. Choć lubi czasami zjeść makaron z sosem albo zasuszyć słoik grzybów na Boże Narodzenie, to nie jest ogromną fanką przygotowywania ich. Często je więc rozdaje, jeżeli uzbiera za dużo.
Jestem ciekawa, czy takie hobby jak Marianny jest szczególnie popularne w naszym kraju. Okazuje się, że bardzo! Choć typów grzybiarzy jest wiele i raczej mała ich część podziela czysto estetyczny zachwyt Marianny, to społeczność na blogach czy na Facebooku jest ogromna. Śmieje się, że „Zbieranie grzybów to nasz sport narodowy!”. W którymś roku, w rankingu najczęściej wyszukiwanych fraz w Google, zapytania o grzyby były w jednymi z najpopularniejszych. Oczywiście, jak w każdej społeczności, są konflikty, a największy z nich to: wycinać czy wykręcać. Marianna śmieje się, że robiła własne śledztwo i próbowała dojść do prawdy, jak powinno się podnosić grzyby z ziemi. Okazało się, że nie ma to większego znaczenia! Póki grzybnia pod ziemią nie jest zniszczona i zakryjemy dziurę po wyjętym grzybie ściółką, wszystko będzie dobrze.
Jako kompletnie amatorski i sezonowy grzybiarz, pytam Mariannę czy mogłaby mi zdradzić jakieś swoje miejscówki. Przyznaje, że to również jest kwestia sporna wśród wielu grzybiarzy – czy chronić swoje lokalizacje czy dzielić się ze społecznością. Marianna z racji prowadzenia bloga i chęci propagowania zbierania grzybów jako aktywności, dzieliła się swoimi miejscami. Miała jednak wątpliwości czy nie szkodzi to lokalnym mieszkańcom, którzy polegają na tych miejscach jesienią. Zdecydowała więc, że o lasach będzie opowiadać ogólnikowo. Podaje region, ale lasy są duże. Trzeba mieć wiedzę na temat potencjalnego występowania grzybów, żeby wiedzieć, gdzie szukać.
Pytam więc gdzie najlepiej jechać na grzyby. Dowiaduję się, że nie ma jednego zagłębia. To, co jest konieczne, to odpowiednia temperatura i wilgotność. Dlatego Dolny Śląsk jest bardzo dobrym miejscem. Należy również pamiętać o tym, że pewne gatunki występują przy konkretnych drzewach. Koźlarze czerwone tylko pod topolami osikami, a borowiki usiatkowane znajdziemy pod dębami. „Szukanie grzybów to czytanie ze znaków natury.”
Na koniec pytam ją o największe grzybowe marzenie. Bez wahania odpowiada mi, że cały czas szuka borowika królewskiego. Zachwyt tym gatunkiem wynika z tego, że jest ich bardzo mało, a jednocześnie są piękne. Mają różowe kapelusze i żółte trzony. „Gdybym go namierzyła to na pewno byłaby to jedna z moich najpiękniejszych grzybowych chwil.” Gdy żegnam się z Marianną jest godzina 16:00 i po całym dniu kręcenia wywiadu, rozmów i spacerów po lecie, kieruję się z powrotem do Wrocławia. Ta jednak nie zamierza marnować wieczoru na siedzenie w domu i gdy ja znikam za zakrętem, Marianna wchodzi do lasu na kolejne grzybobranie.
Marianna Kasperczyk
Podziel się
28 maja,2021
Poznajcie Asię, Konrada i ich wesołą gromadę – psy, szopy, kozy i konie. Od dziewięciu lat mieszkają wspólnie w niewielkiej chacie w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie żyją spokojnie, rozwijając swoją pasję do serowarstwa i zajmując się zwierzętami w potrzebie. Przez ich progi przewinęło się wielu czworonożnych gości, dla których zawsze znajduje się miejsce w wielkich sercach Asi i Konrada.
12 sierpnia,2020
W pewien upalny sierpniowy weekend wybrałam się do Kamieńczyka – wsi w Kotlinie Kłodzkiej, tuż przy granicy z Czechami. Umówiłam się tam z Olą Niewiadowską i Marcinem Pakułą, którzy obiecali mi słodki relaks na świeżym powietrzu z pięknym widokiem na Masyw Śnieżnika. Nie mogłam się doczekać tej spokojnej niedzieli, ale również ani przez chwilę nie zapomniałam, dlaczego się do nich odezwałam – by dowiedzieć się więcej o Chacie z Natury, Pracowni Stolarskiej - W Deche i ich wyjątkowym podejściu do życia.